niedziela, 20 marca 2016

"Nadzieja" Część 2

No to jedziem z drugą częścią opowiadania! Przypominam, że jest to moje pierwsze opowiadanie, więc może one nie być najlepsze. Jeżeli pojawią się jakieś błędy to proszę mówić.
Poszukiwania Kailey były bardzo długie, jej siostra nie wiedziała gdzie ona lubiła spędzać chwile, a mowa tutaj o jej przytulnym miejscu - pod drzewem. Wpatrzona blondynka w pamiętnik i opisująca swoje wyobraźnie nie widzi świata dookoła, wkrótce Magi zauważa nią przechodząc obok padoku do koni. Z radością, że w końcu udało jej się nią znaleźć pobiegła do niej i zapytała.
- No cześć siostra, a co tam czytasz? - Kailey od razu zamknęła pamiętnik i wsunęła go "za siebie".
- A nic, takie tam rzeczy. - Głupkowato się uśmiechnęła. - Co ty tutaj w ogóle robisz? Nie przypominam sobie abyś kiedykolwiek zamierzała tu przychodzić.
- A no wiesz, szukałam ciebie.
- Mnie? - Odpowiedziała z wielce zaskoczoną i radosną miną.
- Tak, Ciebie. Mam dla ciebie informacje.
- Jaką informację?
- Wkrótce dostanę nowego konia i ciotka kazała tobie sprzątać stajnię po nim. - Spojrzała uśmiechniętą miną dobrze wiedząc, że to co powiedziała to kłamstwo.
- Kolejna dodatkowa robota? Co ja będę mieć z tego? - Ukazała oburzoną minę
- Zapłacę ci!
- Ciekawe ile...
- Tysiąc szylingów - Magi skrzyżowała palce. 
- Niech Ci będzie. - Odpowiedziała Kailey, a później obserwowała jak jej siostra odbiegła od niej radosna jak nigdy dotąd. Oczywiście pobiegła do ciotki informując, że Kailey jednak zgodziła się sprzątać stajnię, ale nie wspomni o tym, że ją bezczelnie okłamała. Niestety nie zastała jej na razie w domu, zapewne poszła zbierać jabłka z sadu. Dlatego postanowiła pójść do swoich wszystkich znajomych (którzy posiadają już własne konie) i pochwalić się tym, czym obdarzy ją los. Za ten czas jej siostra wciąż siedzi pod drzewem i uruchamia swoją wyobraźnię - Leżę na trawię pełną stokrotek, a niebo jest bezchmurne, w tle widzę mego wymyślonego przyjaciela który biegnie do mnie na swej pięknej klaczy, ale po chwili słychać...dzikie rżenie konia. Ach tak, to już część w której wyobraźnia przestała funkcjonować i przeniosła się do realizmu. Z padoku obok konie rżały gdyż nie miały pełnego poidła, Kailey natychmiast poszła je napoić, podczas pojenia poczuła coś dziwnego. To klaczka się do niej pyszczkiem przytuliła, ona nigdy nie czuła tak miłego uczucia, po chwili nakarmiła nią. Ale ta nadal rżała, dziewczyna jednak wpadła na pomysł aby ją wyprowadzić, lecz niestety go nie zrealizowała gdyż mało wiedziała o jeździe konnej i wolała nie ryzykować. Poprosiła tutejszą starszą panią która opiekowała się końmi by uspokoiła klaczkę, ona natomiast postanowiła już wracać do domu. Podczas powrotu do domu, głęboko się zastanowiła, dlaczego klacz tak zareagowała na jej widok, po prostu oszalała (z pozytywnej strony). Przechodząc na skrzyżowaniu ścieżki spotkała dwie dziewczyny z jej klasy.
- Proszę, proszę, proszę! Toż to "klej!" - Odezwała się jedna z panienek. "Klej" to przezwisko Kailey, cóż...nie była ona lubiana w szkole, jak wcześniej wspomniano, ma tylko wsparcie u ciotki, a przez wpadkę z klejem na lekcji techniki powstała o to taka nie przyjemna ksywa.
- Dajcie mi spokój i zejdźcie z drogi! - Z przerażonym głosem, Kailey postanowiła się jednak im sprzeciwić.
- No wiesz, ciągle czekam na te obiecane sześć złotych. - Odpowiedziała Agustina, fałszywa przyjaciółka Kailey. Kiedyś się przyjaźniły, ale jak to połowa teraźniejszych przyjaźni - znalazła sobie lepsze i "bogatsze" koleżanki, więc postanowiła przejść na ich stronę i zostawić swoją "przyjaciółkę".
- Nadal mnie o to dręczysz? Daj spokój, to było pięć lat temu! Wiesz, że nie dostaję kieszonkowego jak wy wszystkie.
- Czas nie ma znaczenia, a z resztą to twój problem, ach i nie zapomnij się nauczyć na sprawdzian w czwartek, chyba jedyne co pozostaje ci to nauka. - Śmiejąc się odeszły, a Kailey kontynuowała swoją drogę do domu rozmyślając głęboko nad tym co właśnie przed chwilą postanowiła ona jej przekazać. Zastanawia się głęboko i w końcu dotarła do niej myśl, że to co robi jest wielkim błędem. "Obijaniem" się pod drzewem i unikanie rówieśników jest ogromnym błędem, nic tym w życiu nie uzyska. Dlatego postanawia ona zrobić większy krok, na początek porozmawia z dorosłymi na ten temat, w końcu jednak oni mogą jej coś doradzić. To zadziwiające, że jedno zdanie, może od razu zmienić punkt widzenia u człowieka...
---
Cóż, teraz postarałam się trochę mniej powtarzać tych imion. :)
Z góry dziękuje za przeczytanie :D
Jeżeli ujrzycie jakieś błędy, to proszę - piszcie. ;)

sobota, 19 marca 2016

"Nadzieja" część 1 "Wstęp" opowiadania

Żeby nie przynudzać z początku, informuję, że jest to moje PIERWSZE opowiadanie więc nie oczekuję pozytywnych komentarzy, ale liczę na zrozumienie, że może wyjść mi to nie najlepiej. Jeżeli będą jakieś błędy ortograficzne/interpunkcyjne to proszę mi je zgłosić, a zostaną poprawione. (Z poczatku opowiadanie moze byc troche przynudzajace, potem sie rozwinie xd)

Jeżeli lubisz słuchać muzyki do czytania, to ta jest w sam raz do tego :)

Gdzieś na oceanie istnieje wyspa zwaną wyspą Jorvik. Właśnie tam urodziła się dziewczyna o jedynym złotym sercu na tej wyspie, zwała się Kailey. Była ona spokojną dziewczynką, nieśmiałość również jej dopisywała, posiadała ona siostrę bliźniaczkę na którą mówili Magi (wywodzi się to od imienia Margaret) i strasznie się różni od charakteru Kailey. Mieszkają one z ciotką, gdyż gdy miały po pięć lat ich matka zginęła podczas wyścigu konnego. A co z ojcem? Z ojcem nie wiadomo co się stało, bynajmniej matka Magi i Kailey nigdy o nim przy nich nie wspominała i raczej nie planowała tego robić. Magi bardzo lubi dokuczać Kailey, ponieważ ona jej nie odwzajemni bólu fizycznego i psychicznego, jest za dobra. Zawsze innym pomaga i marzy o tym, by miała kiedyś najlepszego przyjaciela (przykro mówiąc, jest ona osobą samotną, jedyne wsparcia ma u ciotki). Magi nie jest rozsądną dziewczyną, interesuje ją tylko kasa i sława, w przyszłości planuje zostać instruktorką jazdy, ale wątpię by to się zdarzyło, gdyż jest ona strasznie nerwowa.

Pewnego słonecznego dnia, Kailey poszła pod drzewo gdzie urozmaicała swoją przyszłość, tam uwielbiała spędzać chwile, zaraz obok był padok koni. Magi w tym czasie prowadziła konwersację z ciotką na temat tego czy ta może posiadać własnego konia, gdyż sądzi, że jest już na tyle odpowiedzialna by zacząć samodzielnie trenować.
- Magi, słonko. Koń to wielka odpowiedzialność, a ja wątpię byś Ty umiała zająć się porządnym koniem. - Odpowiedziała ciotka na pytanie Magi. - Założę się, że nawet porządnie stajni nie umiałabyś sprzątnąć. 
- Ja?... Umiem, ale nie będę mieć na to czasu. Mogę kogoś wynająć! - Odparła Magi próbując się jakoś wywinąć z tej sytuacji, bo mimo, że wsiadała na konia to o czystość stajni dbała tylko Kailey.
- Ciekawe kogo.
- No, a kogo? Oczywiście, że Kailey!
- Zamierzasz znowu ją wykorzystać? - Z oburzeniem odpowiedziała ciotka.
- Znowu? Wykorzystać? A czy ja ją kiedyś wykorzystałam? - Odpowiedziała z uśmiechem Magi, a ciotka zareagowała na to miną, która wskazywała, że nie jest pewna co do decyzji Magi.
- No dobrze, zgadzam się. Jeśli tylko Kailey wyrazi zgodę na to by Ci pomagała to dostaniesz własnego konia. - Z niechęcią odpowiedziała ciotka, a Magi z radosnym uśmiechem udała się do poszukiwania Kailey. 
----------------------------------
To na razie tyle, jak już mówiłam to z początków może być przynudzające, na późniejsze chwilę mam przygotowanej trochę akcji ^^


Powracam do bloga

Cześć!
Jak zapewne niektórzy z was zauważyli to...byłam nie obecna tutaj na blogu. 
Dlaczego?
To proste i dosyć dziwne wyjaśnienie. Po prostu nie widziałam potrzeby dodawania tutaj postów skoro praktycznie cały czas udzielam się na fanpage przez który zapewne tutaj jesteś. xd
Ale cóż, jak już mówiłam to postaram się wrzucać tutaj jakieś posty, ale nie obiecuję, bo może zdarzyć się zaś sytuacja jaką przedstawiłam u góry. Z góry dzięki za "zrozumienie". :P